Spodziewalem sie ze Torque to taki "Fast and Furious" na dwoch kolkach ale sie rozczarowalem. Ten film to raczej mix Jamesa Bonda na motorze z serialem a`la Beverly Hills 90210, okraszony calkiem niezla muza w klimacie Nu Metalowym. Bez dwoch zdan najjasniejsza strona filmu jest sciezka dzwikowa, dosc dobrze dobrana do tego co dzieje sie na ekranie i kilka ladnych lasek w raczej drugoplanowych rolach. To ze popisy kaskaderow nie maja nic wpolnego z rzeczywistoscia i lamia wszelkie prawa fizyki tez mi az tak bardzo nie przeszkadza. To co rozklada to "dzielo" na lopatki to brak aktorow (ci ktorzy graja to chyba kandydaci do szkoly aktorskiej), koszmarne dialogi i calkowicie banalny scenariusz powielony w innych obrazach po stokroc. Gdyby najbardziej popisowe sceny z filmu wyciac do np teledysku byloby na co popatrzec, a tak wyszedl film ktory nadaje sie idealnie na .... duza impreze gdzie malo kogo obchodzi co sie dzieje na ekranie - wazne zeby bylo szybko, kolorowo, a twarze nie zniechecaly do podpatrywania ukradkiem. I taka role Torque spelnia idealnie :-)